Kliknij tutaj --> 🌨️ dom dziennikarza w kazimierzu nad wisłą

Najlepsze pomysły na ferie zimowe z dziećmi. Hotele dla rodzin z dziećmi. Najlepsze miejsca na rodzinny wypoczynek. Zima w Kazimierzu Dolnym. Dlaczego warto wybrać się do Kazimierza zimą, jak spędzać czas, co zobaczyć, gdzie zjeść, z jakich atrakcji skorzystać. Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym – muzeum działające w Kazimierzu Dolnym oraz w dwóch zamiejscowych filiach, powstałe w 1963. Lokalizacje Muzeum Nadwiślańskiego: [3] Gmach Główny z Galerią Wystaw Czasowych na piętrze i Oddziałem Muzeum Sztuki Złotniczej w zabytkowych piwnicach (Kazimierz Dolny, Rynek 19) Kazimierz Dolny, o czym wiele osób spośród nas na pewno wie, to popularne miejsce na krótki wypoczynek, nad Wisłą, kilka kilometrów na południe od Puław i ok. 45 km. na zachód od Lublina. Pierwsza historyczna wzmianka o miejscu pochodzi bodajże spod pióra naszego kniazia Kazimierza Sprawiedliwego z roku 1181 r., kiedy tenże przekazał osiedle zwane Wietrzna Góra zakonowi Federacja posiada 72 członków w 43 miejscowościach w 13 krajach Europy. Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym od 2000 roku aktywnie obserwuje jej działalność, włączając się we wspólne działania, w tym organizując w w Kazimierzu w roku 2014 Europejski Festiwal Kolonii Artystycznych. W dniu 12 kwietnia 2018 r. Strona internetowa. Festiwal Filmu i Sztuki „Dwa Brzegi” – polski festiwal filmowy odbywający się co roku latem od 2007 roku w Kazimierzu Dolnym i Janowcu leżących na przeciwległych brzegach rzeki Wisły. Organizatorem festiwalu jest Stowarzyszenie Dwa Brzegi [1]; Funkcję dyrektora artystycznego festiwalu pełni Grażyna Torbicka Site De Rencontre Gratuit A La Reunion 974. W najbliższą niedzielę, 24 lipca, o godzinie 16:00 odbędzie się drugi z trzech recitali fortepianowych w ramach Festiwalu „Ballady i Romanse w Kazimierzu Dolnym” . Na scenie Sali Koncertowej Gminnego Zespołu Szkół w Kazimierzu Dolnym wystąpią światowej klasy pianiści , uczestnicy i laureaci Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie. W programie znajdują się utwory muzyki romantycznej, a muzyka przeplatać się będzie z recytacją fragmentów „Ballad i Romansów” Adama Mickiewicza w wykonaniu wybitnych polskich aktorów . Dziennikarze mieli w PRL-u domy wypoczynkowe. Kazimierz (ten nad Wisłą) odkryłem stosunkowo późno, bo pod koniec ubiegłego tysiąclecia. Tak, tak, ma się te dwa tysiąclecia na „dom pracy twórczej” kojarzy mi się fatalnie, bo od razu stają mi przed oczyma genialne „Listy z podróży” Jeremiego Przybory. No cóż, jeden ze Starszych Panów, a dla mnie jeden z najwybitniejszych autorów polskich XX wieku, nie skomple-mentował tego przybytku sztuki. W sprawie szczegółów odsyłam do dzieł raz pierwszy wybrałem się do Domu (pracy twórczej) Dziennikarza w Kazimierzu dopiero pod koniec lat 90. I od razu się przyznam, nie pracowałem twórczo. Ba, nie pracowałem w ogóle. Sumienie miałem o tyle czyste, że wszyscy goście zachowywali się podobnie. Jeśli nawet we wcześniejszej epoce wysyłano tam (czasem opłacając ten pobyt) dziennikarzy z poleceniem rozwijania się, to zwyczaj ten upadł wraz z PRL-em. Co tu dużo mówić, nie jest to obiekt piękny, acz przepięknie położony. Stoi już tak sporo nad Kazimierzem, tuż koło cudownej Kuncewiczówki. Dzisiaj to muzeum Marii i Jerzego Kuncewiczów. W czasach budowy twórczego „pudła” dla dziennikarzy, był to dom znakomitych pisarzy. Jak wiadomo, z ówczesnymi władzami nie było im po drodze, więc nawet złośliwości (tuż za płotem państwa Kuncewiczów stanął wielki ośrodek, kuchnie wychodziły na ich ogródek) wykluczyć nie sposób, acz szczegółów nie poznałem się z DD, czasy świetności (a raczej sądząc po dzisiejszym wyglądzie – pierwszej młodości) miał zdecydowanie za sobą. Podczas mojego pierwszego pobytu basen (otwarty) był jeszcze czynny. W następnych latach straszyła już tylko krusząca się niecka. Tym niemniej wnętrze było zadbane, choć mocno – wystrój – peerelowskie, a kuchnia na dobrym poziomie. Ale znacznie ważniejsze były: Kazimierz na dole i Kuncewiczówka obok. Kazimierz – jaki jest, każdy widział. Jeśli Kuncewiczówki ktoś nie widział, gorąco polecam. Bardzo mało muzeów z takim klimatem. Człowiek jest wręcz przekonany, że właściciele wyszli tylko na miałem zaszczyt poznać samego Leszka Długosza. Oczywiście jest to tak zwana znajomość jednostronna. Ja świetnie pamiętam, że Pana Leszka znam, on nie ma o tym pojęcia, bo rozmawialiśmy raz i raptem przez kwadrans. Ale recital dla 40 upchanych w Kuncewiczówce osób zapamiętałem na całe w Domu Dziennikarza gwiazd nigdy nie brakowało. Wiadomo, Warszawa tuż-tuż. Pomimo tego szary dziennikarz ze śląskiej prowincji miał zawsze szanse na pokój, jeśli zadzwonił z wyprzedzeniem, bo wciąż pamiętano, że to nasz dom. Ostatni raz byłem w nim z 15 lat temu. Od tego czasu obiekt został gruntownie unowocześniony. Tak sobie myślę, że trochę szkoda. Nowoczesnych ośrodków nie brak, a taki dom twórczej pracy żywcem wyciągnięty z epoki minionej miałby pewnie wielkie powodzenie. Wspaniały Maluch Toma Hanksa w najdrobniejszych detalachZnasz język śląski? Dopasuj słowa do opisuWielka woda 1997. Zobacz niezwykły dokument multimedialny, który przygotowaliśmy z okazji 20-rocznicy wydarzeń z lipca 1997 roku. Archiwalne filmy, zdjęcie i teksty. Zachęcamy, by oglądać w trybie pełnoekranowym FILM: Mija 20 lat od powodzi tysiąclecia: To miejsce jest uważane za jedno z najpiękniejszych w Polsce. A więc jest świetnym towarem Kelnerki, sprzątaczki, administracja – kobiety. One bały się od dawna, że stracą pracę, choć pracują najlepiej jak potrafią, a instytucja, w której są zatrudnione, ma się dobrze. Że wylecą na bruk, bo ktoś ma własny pomysł na Dom Dziennikarza w Kazimierzu nad Wisłą. Lęk trwa od dawna, ale w czerwcu pojawiły się konkretne pogłoski. A według nich, pracownicy Domu Dziennikarza – 20 osób – otrzymają zwolnienie grupowe. To nadweręży Dom, który jako firma sam upadnie. – W najgorszych snach nie przewidywałam czegoś takiego – mówi jedna z pracownic Domu. Sprawa istniała od czterech lat. Wtedy to ówczesny prezes, Andrzej Sawicki z Krakowa, wraz z kancelarią braci Labbe rozpoczął zabiegi o przejęcie Domu Dziennikarza w użytkowanie wieczyste. Wtedy przedsiębiorstwo, jakim jest Dom Dziennikarza, można by sprzedać, wydzierżawić, wnieść jako aport do spółki. Zrobić z nim wszystko. Już w 1997 r. w wywiadzie dla “Dziennika Wschodniego” dyrektor Domu (od 1974 r.), Witold Mazurkiewicz, mówił: – Wiem, że do Urzędu Rejonowego w Puławach wpłynęła oferta kupna Domu Dziennikarza, którego dzierżawcą jest Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Wiem także, że przyszłość Domu jest przedmiotem rozmów SDP z Urzędem Rejonowym. Bardzo chciałbym, aby dziennikarze określili precyzyjnie stanowisko w tej sprawie, gdyż niejasna sytuacja prawna obiektu uniemożliwia nam działania, zwłaszcza inwestycyjne. A te są niezbędne. Ten apel pozostaje aktualny do dziś. W następnych latach polityka mieszała się z innymi wydarzeniami. Andrzej Sawicki nie mógł dłużej pełnić funkcji prezesa, bo zajęła się nim prokuratura. Odbyły się wybory do parlamentu i w Kazimierzu pojawiła się Agnieszka Romaszewska-Guzy. Sugeruje wojewodzie lubelskiemu, K. Michalskiemu, by ten nieodpłatnie przekazał nieruchomość SDP. Seria wyjazdów do wojewody była nieudana, w końcu został on odwołany, choć oczywiście nie w związku ze sprawą Domu Dziennikarza. Już w styczniu 1999 r. Agnieszka Romaszewska zamieszkała w Domu Architekta SARP, największym konkurencie Domu Dziennikarza na rynku hotelowym w Kazimierzu. Odbyła serię spotkań z burmistrzem miasta, chce zorganizować dyskusję nt. funkcjonowania Domu Dziennikarza. Przedstawia się jako likwidator Domu. W czerwcu 1999 r. Agnieszka Romaszewska rezygnuje z funkcji skarbnika SDP. Do kolejnego wojewody lubelskiego zaczynają jeździć kolejni szefowie SDP – pełniąca obowiązki prezesa Krystyna Mokrosińska i jej zastępca, Andrzej Krajewski. Kolejny pomysł, z którym władze SDP wkroczyły w rok 2000, to próba przejęcia Domu w użytkowanie wieczyste przez miejscowy kapitał Zakładów Azotowych w Puławach. Istniejąca tam spółka prywatna “STO ZAP Puławy”, prowadzona przez działacza związków zawodowych, wessałaby Dom Dziennikarza. Pomysł wydaje się dziwaczny także dlatego, że “STO ZAP Puławy” prowadził w zakładach stołówkę. Prowadził, bo niedawno upadł, więc dobrze, że nie zdążył zniszczyć Domu. Ale, tak naprawdę, najważniejszym miejscem, by cokolwiek załatwić, jest Starostwo Powiatu w Puławach. Tylko starosta aktem notarialnym mógłby przekazać Dom. Nieoficjalnie dowiaduję się w starostwie, że urzędnicy chcieliby utrzymać stan aktualny. O Domu słyszę, że to legenda środowiska, która powinna służyć wszystkim. – Jeśli już coś chciano zmieniać, najrozsądniejszą decyzją byłoby powołanie spółki pracowniczej z inwestorem strategicznym, przy udziale SDP – tłumaczą urzędnicy starostwa. Uniemożliwiłoby to jakikolwiek handel majątkiem. Tymczasem wszystkie zakulisowe działania mają prowadzić do utraty Domu. Jednak Krystyna Mokrosińska, wiceprzewodnicząca SDP, zaprzecza. Twierdzi, że nie ma żadnych zakulisowych działań. – Nie chcemy sprzedawać Domu – zapewnia – a tylko usprawnić jego działanie. Przy pomocy splajtowanej stołówki z Puław? Pomysł dość oryginalny. Dwuznaczne poczynania Dom Dziennikarza w Kazimierzu. Kto zna Kazimierz, ten zna to miejsce, bo prowadzi tam mroczny wąwóz Małachowskiego. Dom położony jest na pięknym wzniesieniu, wokół sad, w tle willa, Kuncewiczówka. Tędy wiedzie szlak w dalsze wąwozy, można też polami pójść w stronę Wisły. Dom położony jest wspaniale nie tylko z powodu widoków, wzniesienia, dróżek zachęcających, by nimi wędrować. Ma jeszcze jedną wielką zaletę. Jest bardzo blisko rynku, czyli centrum życia, a jednocześnie, dzięki wąwozowi, jest od rynku odcięty. Stanowi więc prawdziwą oazę spokoju. Dom Dziennikarza. Są z nim związane sentymenty i pieniądze. Wielu moich rozmówców, ludzi, którzy tak jak ja przez lata przyjeżdżali do Domu, podkreślało, że mają ogromny sentyment do tego miejsca, do kawiarni, czyli “piekiełka”, do wąwozu prowadzącego do rynku. Jest częścią ich wspomnień. Dziś dziennikarze to tylko pięć procent gości hotelowych, ale przecież to nie powód, żeby pozbywać się domu, który nosi nazwę naszego środowiska i na który złożyli się wszyscy dziennikarze. Pieniądze na budowę Domu pochodzą z dziennikarskich składek. I właściwie Dom w Kazimierzu to jedno z niewielu dóbr, które nam pozostało. Dziennikarze już nic nie mają z pałacu w podwarszawskim Zaborowie, choć przynajmniej powinni odzyskać pieniądze zainwestowane w ten piękny obiekt. W domu przy Nowym Świecie nie urzęduje wcale SDP, choć to jemu skarb państwa wydzierżawił tę kamienicę. Właściwie dziennikarzom pozostał tylko pałacyk przy Foksal i właśnie Dom w Kazimierzu. Gdy dzielono majątek między dwa stowarzyszenia, otrzymało go SDP, ale to nie znaczy, że jego los jest obojętny dziennikarzom z SDRP, czy tym w ogóle nie zrzeszonym. Na Dom składali się wszyscy, jeździli tam wszyscy. I wszyscy chcieliby mieć pewność, że pewnego dnia nie przywita ich tabliczka – “Dziennikarzom wstęp wzbroniony”. Dziennikarze w minionym dziesięcioleciu tracili tytuły i ośrodki. Gołdap i Wilga – po prostu nie było nas stać na ich utrzymanie. Swój ośrodek mieli dziennikarze z Lublina, także z Olsztyna. Czas przeszły. Podobnie zmarnowana została służba zdrowia, także sprzęt medyczny należący do RSW. Czy taki sam los, zmarnowanie, miałoby spotkać jeden z najpiękniejszych obiektów – Dom Dziennikarza? Starosta puławski, Henryk Wieczorek, z sentymentem mówi o Domu. – Oczywiście, chciałbym, aby był to dom pracy twórczej dla całego środowiska – zapewnia. – Gdyby był to na przykład pensjonat, obniżyłoby to rangę obiektu. O różnych pomysłach na wykorzystanie Domu słyszę od paru lat, ale ja z tej sprawy jestem wyłączony. Wszystko rozgrywa się ponad moją głową i mogę tylko oceniać moralność takiego postępowania. Uważam te poczynania za dwuznaczne. W starostwie puławskim nie ma żadnej oferty kupna Domu Dziennikarza. Urzędnicy odsyłają mnie do wojewody lubelskiego, bo podobno “tam jest jakaś oferta”. W Lublinie twierdzą, że nic podobnego. Nie ma żadnej oferty. Krystyna Mokrosińska z SDP zapewnia, że żadna decyzja nie zapadnie szybko, muszą wypowiedzieć się władze i na pewno nie będzie to “decyzja wytrząśnięta z rękawa”. Jednak, kiedy dojdzie do tej, mówiąc najogólniej, restrukturyzacji, usprawnienia działania, wtedy rzeczywiście część pracowników Domu Dziennikarza może stracić pracę. – Nie będę zapewniać, że wszyscy zostaną – mówi Krystyna Mokrosińska. Luksus lat 60. Działka pod Dom została zakupiona w 1958 roku. Kawał ziemi należący do obywatelki Izraela został przez nią podarowany Polce, mieszkance Warszawy. Ona zaś sprzedała go za 33 tys. złotych. W akcie notarialnym zapisano: “Nieruchomość ta składa się z nie zabudowanej działki o powierzchni 2269 m kw. Istniejące na tej działce zabudowania uległy zburzeniu w czasie działań wojennych”. Nabywcą jest RSW “Prasa”. Następnym milowym aktem jest umowa dzierżawna wybudowanego Domu. Pochodzi z 1993 roku. Umowa zawarta została pomiędzy skarbem państwa a wojewodą lubelskim i Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich. “Nieruchomość zostaje oddana w dzierżawę na okres 30 lat, począwszy od 1 października 1993 r.” – to jeden z pierwszych paragrafów. Bardzo ważny wydaje się także paragraf piąty tej umowy: “Dzierżawca prowadzić będzie Ośrodek Wypoczynkowy oraz Dom Pracy Twórczej dla wszystkich dziennikarzy i osób współpracujących z dziennikarzami i wydawcami”. Pierwsi goście przyjechali tu 16 sierpnia 1964 roku. Jak na tamte czasy dom był luksusem. Miał jednoosobowe pokoje, wewnętrzną sieć telefoniczną, salon z kominkiem, basen i boisko sportowe. Pod koniec lat 70. i w latach 80. Dom Dziennikarza był miejscem spotkań młodych kompozytorów. Przyjeżdżali tu na dwa wrześniowe tygodnie. To z Kazimierza wyjeżdżali na koncerty Warszawskiej Jesieni. Tu spotykają się młodzi filozofowie z KUL-u. Tu odbyło się prestiżowe seminarium polsko-ukraińskie z udziałem min. Geremka, także seminarium prawa konstytucyjnego. W Domu Dziennikarza tworzył Jerzy Turowicz, wielokrotnie wspomina o nim w swej książce “Wielka gorszycielka” Irena Krzywicka. Tu pracował reżyser, Andrzej Barański, gdy przygotowywał “Dwa księżyce” według Kuncewiczowej i “Dzień wielkiej ryby” według Filipowicza. Zdjęcia do tego ostatniego filmu kręcono w hotelowym basenie kąpielowym. Księga gości u “Dziennikarzy” spuchnięta jest od entuzjastycznych wpisów. W jednej z wcześniejszych ksiąg z lat 70. zwraca uwagę rzeczowa ocena, sformułowana przez prof. Jerzego Kuleszę z krakowskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej. Napisał on, że z punktu widzenia marketingowego jest to miejsce wspaniałe, gdyż “jest to jeden z najpiękniejszych zakątków w Polsce”. Smakowity kąsek – tak mówi się w Kazimierzu w 30 lat po rzeczowej ocenie profesora Kuleszy. Już w latach 90. dyrektor Witold Mazurkiewicz doszedł do wniosku, że warto sponsorować kazimierzowskie imprezy. Skorzysta miasto, skorzysta Dom Dziennikarza. Z pieniędzy Domu dokładano do koncertów organowych, wystaw, nawet finału konkursu na najlepszą potrawę. Wcześniej Mazurkiewiczowi udało się przeprowadzić ośrodek przez trudny okres likwidacji RSW. Dom zawsze przynosił dochód. Kiedy 1 września 1993 roku został przejęty przez SDP, nic nie zapowiadało niepewności dnia dzisiejszego. W Kazimierzu trzeba walczyć Dom Dziennikarza, zgodnie z duchem czasów, przekształcił się w centrum szkoleniowo-wypoczynkowe. Dysponuje dzisiaj zespołem sal konferencyjnych, z których największa może pomieścić 140 osób. Wyremontowano część pokoi, łazienki. Dom, jak mówią pracownicy, jest ostro promowany na wszelkich targach turystycznych. – I to się chyba nie podoba – twierdzą pracownicy. A przecież w Kazimierzu trwa rywalizacja pomiędzy ośrodkami. Na czoło wysuwa się Zajazd Piastowski, w który najwięcej się inwestuje. Nauczyciele zainwestowali w swoją “Arkadię”, prawnicy w “Albrechtówkę”. U “Dziennikarzy” na modernizację wydaje się to, co zarobione. Ale nie ma mowy o dodatkowych sumach. Tymczasem konieczne są dalsze modernizacje, które pozwolą przyjąć duże i wymagające konferencje. Przecież w Kazimierzu wszystkie ośrodki żyją z konferencji. Tymczasem od dwóch lat każda inwestycja dyrektora Mazurkiewicza wywołuje w SDP zdumienie: “Co pan tam robi? ”. Sami dziennikarze niezbyt chętnie promują swój ośrodek pracy twórczej. Właściwie poza “Gazetą w Kazimierzu”, okazjonalnym dodatkiem do “GW”, nikt nie pomaga publikacjami. Moi rozmówcy przypominają, że Tadeusz Mazowiecki, omijając zapisy ustawy o likwidacji RSW, zaakceptował przekazanie domu SDP. Jednak towarzyszył temu wspomniany zapis, że służyć on będzie całemu środowisku. Dodatkowym, wydawałoby się skutecznym, obwarowaniem jest zapis w statucie SDP mówiący, że tylko Zjazd Stowarzyszenia może decydować o jego majątku. Po co więc te wszystkie podchody, o których huczy miasteczko? Dlaczego Dom zarządzany przez SDP, traktowany jest jak własność kilku osób zjeżdżających do Kazimierza? Przecież Dom Dziennikarza jest samowystarczalny. Jego dyrektor, Witold Mazurkiewicz, co zarobił, to inwestował. Z zarobionych pieniędzy udało się także wykroić zapomogi dla emerytów, których sytuacja jest osobnym, smutnym tematem. – Chyba nie jest rzeczą naganną robić coś, żeby było lepiej – twierdzi Krystyna Mokrosińska z SDP. Jednak pracownicy Domu uważają, że nikt tu nie chce lepiej. Po prostu, jeśli nie uda się przejąć Domu w dobrej kondycji, trzeba doprowadzić go do plajty. I też przejąć. Potwierdza to młody listonosz z Kazimierza, który zdaje się być najlepiej poinformowany w planach władz SDP. Ba, nawet już rozdaje posady. Jedni swoje, drudzy swoje, a miasteczko huczy od plotek. Trzeba wreszcie przerwać te szeptanki. Paraliżują one działalność Domu, który powinien skupić się na zdobywaniu klientów i służyć wszystkim dziennikarzom. Bo jedno jest pewne – dziennikarze nie powinni stracić tego Domu. Podobne wpisy Opublikowano: 14:49 Poprawiono: 14:54 Komisja Kultury Okręgowej Rady Lekarskiej w Lublinie zaprasza Koleżanki i Kolegów pasjonatów fotografii do udziału w VIII Ogólnopolskim Plenerze Fotograficznym Lekarzy w dniach 15-20 września 2020 r. w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, organizowanym przy współudziale Naczelnej Rady Lekarskiej. Zakwaterowanie: Dom Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, ul. Małachowskiego 17 (pokoje 2 osobowe z łazienką) Wyżywienie: śniadania, obiady oraz kolacje. Wpisowe: 500 PLN od osobyLiczba miejsc 20. UWAGA: Liczy się kolejność zgłoszeń! Zgłoszenia na plener (wraz z potwierdzeniem wpłaty – pdf, xero, skan) prosimy przesyłać drogą mailową lub faxem na adres: e-mail: do Pani Kamili Chudaszek tel: 81 536 04 51 fax: 81 536 04 70 Wycofanie opłaty za plener związane z rezygnacją z imprezy, możliwe do dnia 31 sierpnia 2020 (włącznie). W związku z pandemią Covid-19 możliwe jest również odwołanie Pleneru na miesiąc przed planowanym terminem tj do 15 sierpnia 2020 r. o czym poinformujemy mailowo. Pieniądze zostaną wtedy zwrócone uczestnikom. Wpłaty na konto:Lubelska Izba Lekarska 10 1020 3150 0000 3802 0003 2979 z dopiskiem „PLENER”. Dodatkowe informacje są dostępne na stronie: Drukuj

dom dziennikarza w kazimierzu nad wisłą